wtorek, 9 grudnia 2014

Autentyczna czyli jaka..?


Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie cytat z książki Miki Kashtan pt: „The little book of courageous living”, brzmiący następująco:
 
Jeżeli masz tylko wybór pomiędzy byciem nieautentycznym lub wyrażeniem osądu, ja preferuję byś wybrał osąd. Jednakowoż wierzę, że jeśli dobrze poszukasz prawie zawsze będzie dostępna dla Ciebie opinia bardziej wspierająca i w pełni autentyczna”.

Słyszałam już kiedyś te słowa od Miki podczas teleklas przez nią prowadzonych. Teraz jednak, gdy je ponownie przeczytałam wróciły do mnie ze wzmożoną siłą. Poczułam poruszenie i niepokój jednocześnie, a w głowie pojawiły się przeróżne myśli i taki mały teatr mentalny:

- Przecież nie możliwe jest by być zawsze szczerym….

- A w sumie, dlaczego jest to niemożliwe?

- Bo czasem bycie szczerym jest to po prostu za trudne.

- Bo czasem nie chcę drugiej osobie sprawić przykrości.

- Nie jestem szczera, bo chcę zadbać o to, by dana osoba dobrze się czuła.

Myśli napływały coraz szybciej i szybciej. Poczułam przytłoczenie i spięcie w ciele. Stop, stop – pomyślałam. Zauważam moje myśli i dialog, który ze mną prowadzą. Co więcej wiem skąd one się wzięły i jakie jakości reprezentują, a jednocześnie chcę zapytać się też swojego serca, co ono sądzi o autentyczności.
 
Daję sobie chwilę, oddycham i wsłuchuję się w samą siebie.

Zatrzymuje się nad tym tematem dłużej i analizuję go dogłębnie, bo autentyczność jest bardzo dla mnie ważna. Chcę być autentyczna w relacji z samą sobą a także w relacji z innymi. Nie chcę zakładać masek, działać z miejsca „powinnam” czy „muszę”. Chcę być sobą – dbać o siebie i o innych a także o relacje z nimi jednocześnie. Cieszy mnie również szczerość i autentyczność innych osób.

Mam w sobie zaufanie, że bycie autentycznym, działanie w zgodzie ze sobą zawiera w sobie jednoczesne dbanie o relację i uwzględnianie potrzeb drugiej osoby. Autentyczność w relacji może oznaczać mówienie o tym, jak ja się mam, co mi służy a co mniej, co jest dla mnie ważne i w związku z tym, o co chcę siebie lub drugą osobę poprosić.

Jednocześnie widzę od razu ryzyko, iż druga osoba nie usłyszy moich słów jako wyrazu tego, co jest we mnie teraz żywe czy ważne. Tylko usłyszy to jako ocenę jej osoby lub tego, co robi. Oczami wyobraźni widzę różne możliwe reakcje drugiej osoby i przyznam szczerze trochę się ich obawiam:

- oceny i atak wyrażone wprost słowami:, „Ale jesteś nie wdzięczna”, „Nie doceniasz, co ja dla ciebie robię”, „Przy tobie to już wcale nie wiadomo jak się zachowywać, bo ty zawsze tak reagujesz”

- oceny i atak wyrażone w rozmowach z osobami trzecimi:, „Ale ona jest samolubna…”, „Wcale nie można z nią rozmawiać, od razu się czepia”

- wzięcie na siebie poczucia winy i osądzanie siebie wyrażone słowami: „Ja tylko chciałam by było dobrze”, „Przepraszam Cię bardzo, nie chciałam byś czuła się źle”

- wycofanie się z rozmowy czy nawet z relacji

Każda z wymienionych powyżej reakcji (a nawet wiele innych) może się zdarzyć. A mimo to ja nie chcę rezygnować z autentyczności. Nie chcę brać na siebie odpowiedzialności za uczucia innych i oczywiście nie chcę też innych osób obarczać odpowiedzialnością za moje uczucia.

Widzę ryzyko takich reakcji i chce dać prawo moim rozmówcom do czucia się tak jak się poczują. A jednocześnie chcę dołożyć wszystkich możliwych starań, użyć wszystkich moich zasobów wewnętrznych i doświadczenia by zwiększyć prawdopodobieństwo, że moja intencja zostanie usłyszana tak jak mi na tym zależy.

Piszę o dokładaniu starań, bo nie mogę mieć pewności, że to się zdarzy i chcę się z tym liczyć. W budowaniu relacji, zarówno sobą, jak i innymi ludźmi, intencja jest dla mnie kluczowa.

Czasem w rozmowie pojawiają się nie takie słowa, jakich chcemy a i tak rozmowa przebiega tak, jak chcemy. Wierzę, że to, dlatego, że intencja została usłyszana czy zobaczona, Czasem zdarza się też tak, że słowa są te, co chcemy jednak przebieg rozmowy nas zaskakuje. I to bardzo często są momenty, gdy nie udało się nam pokazać w pełni intencji.

Moja intencja w kontaktach z innymi osobami to często jest wymiana, przyczynianie się do piękna życia, wzbogacanie swojego i innych życia.

Chcę współtworzyć rzeczywistość i relacje, gdzie jest miejsce na szczerość, na dzielenie się tym, co nas wzbogaca i sprawia, że kwitniemy, jak na mówienie o sprawach trudnych i tych, które nam nie służą.

Chcę ufać i zaufać, że dam radę utrzymać reakcje drugiej osoby, gdy szczerze i w zgodzie ze sobą powiem o tym, co w danym momencie jest dla mnie ważne. Wiem, że moja własna praktyka w Porozumieniu Bez Przemocy zwiększa moje osobiste zasoby w przyjmowaniu trudnych reakcji i w dbaniu w takich momentach zarówno o mnie jak i relację z rozmówcą. Myślę (z lekkim przymrużeniem oka) o mięśniu empatii, który trzeba ćwiczyć codziennie tak jak ćwiczy się mięśnie brzucha by później był miejscem naszych zasobów i źródłem zarówno dumy jak i zaufania do siebie.

Jeśli w danym momencie, po wysłuchaniu czy zobaczeniu reakcji mojego rozmówcy na moje szczere i autentyczne słowa, jest mi trudno w kontakcie ze sobą. Być może pojawi się mętlik w głowie, pojawią się grasujące osądy, żądania, słowa typu: „bo ty nigdy..”, „ty zawsze, znowu..” Zawsze mogę wziąć głęboki wdech, a potem drugi i powiedzieć:

- „Usłyszałam to, co mówisz i dziękuję za te słowa. Bo dzięki temu mam jasność, że nie udało mi się wyrazić tego, co chciałam, nie znalazłam takich słów, które oddałyby w pełni moją intencję. Chcę ich poszukać i spróbować jeszcze raz, jednak nie teraz. Potrzebuję chwilkę by zebrać myśli. Więc chciałabym do tego tematu wrócić za parę minut, czy możemy się tak umówić?”

Dla mnie autentyczność mocno połączona jest ze świadomym wyborem. I chcę w każdej chwili dawać sobie wybór czy chcę być autentyczna czy nie. Są momenty, gdy nie mam gotowości otwarcie mówić o swoich uczuciach i potrzebach w reakcji na jakieś zdarzenie i wybieram łatwość i spokój na przykład zachowując milczenie czy nie dzieląc się tym, co w danej chwili we mnie żywe.