niedziela, 28 września 2014

"Głupi i głupek" - co możemy zrobić z ocenianiem

5-letnia Ola od kilku tygodni upodobała sobie słowa głupi czy głupek. Używa go gdzie może, aby określić swoją niezgodę czy nudę. Słowo to nie ominęło również mamy Oli, która jest "głupkiem" co kilka minut a co kilka kolejnych minut jest "moją mamą ukochaną".

Jedno i drugie wyrażenie jest oceniające. Pierwsze sprawia przykrość. Drugie radość. Pierwsze sprawia tym więcej przykrości a drugie tym więcej radości, jeśli każdą z tych ocen weźmiemy do siebie i uznamy, że jest ona o nas samych. Oczywiście każda mama chce być ukochaną mamą. Żadna nie chce być głupią mamą.

Czy jednak tak naprawdę te słowa mówią coś o mamie? A być może mówią tylko o dziecku? Co kryje się za krzykiem dziecka "Głupek, głupek z Ciebie!"?

Im częściej uda nam się spojrzeć na przychodzące do nas oceny jak na informacje nie o nas ale o drugiej osobie, o tym co w danym momencie jest dla niej ważne, tym będzie nam łatwiej usłyszeć ich rzeczywiste przesłanie a w efekcie być może znaleźć dobre rozwiązanie i dojść do porozumienia.

Jak to zrobić? Po pierwsze postarać się nie ocenić wyrażenia głupi czy głupek. Zamiast tego starać się wczuć w to, co jest pod nimi: uczucia dziecka, które doprowadziły go do wyboru takiego słowa i jego niezaspokojone potrzeby. Za powyższymi słowami mogą się kryć takie uczucia jak złość, irytacja, niepokój. A z potrzeb być może potrzeba zrozumienia, jasności, swobody, zabawy... tu potrzeba nam więcej kontekstu sytuacyjnego. Jeśli ten kierunek Was interesuje możecie szerzej przeczytać o tym w naszym w naszym artykule "Od ocen do faktów - czyli o patrzeniu na dzieci z perspektywy serca".


W tym artykule chciałabym się skupić na innym aspekcie poruszanego tematu. Czy da się żyć bez ocenienia? Czy ocenianie jest nam potrzebne? We wrześniu w czasie jednych z warsztatów dla rodziców wyłoniła się dyskusja wokół tego tematu. Na pierwszych etapach mojej nauki Porozumienia Bez Przemocy wydawało mi się, że dobrze jest unikać oceniania. Im dalej i głębiej szła moja nauka, tym mocniej dostrzegałam: ocenianie jest w naszym życiu. Ono pomaga nam się odnaleźć w gąszczu otaczających nas ludzi, sytuacji i rzeczy. I jeśli tylko uda nam się to ocenianie połączyć z naszym wartościami i klarownie wyrazić nasze preferencje, jest to również okazja, aby inni poznali nas lepiej.

Patrząc od strony teoretycznej Porozumienie Bez Przemocy rozróżnia dwa typy oceniania:
1. ocena jako etykietka odnosząca się do dychotomii złe/dobre, ładne/ nieładne, etc.
2. ocenianie odsyłające do naszych wartości i pokazujące drugiej stronie nasz wewnętrzny kompas.

Jak wygląda to w praktyce:
Weźmy ten sam przykład ze słowem głupek, abstrahując od tego, że 5-letnie dziecko prawdopodobnie nie będzie w stanie tak precyzyjnie ująć swoich myśli i uczuć, w szczególności w chwili swojej wściekłości.

Ocena typ 1 - odsyłająca do typologii świata zły-dobry:
Jesteś głupią mamą!!!!

Ocena typ 2 - odsyłająca do wartości i pokazująca nasz wewnętrzny świat:
Nie podoba mi się, kiedy nie pozwalasz mi wyjść na dwór bez czapki, bo jest 5 stopni. Czuję się zirytowana, bo marzę o swobodzie i wyborze i chcę, abyś bardzo usłyszała tą moją tęsknotę.
Zobaczmy też to na przykładzie ze świata dorosłych:
Ocena typ 1 - odsyłająca do typologii świata zły-dobry:
Jesteś najwspanialszą matką pod słońcem.

Ocena typ 2 - odsyłająca do wartości i pokazująca nasz wewnętrzny świat:
Podoba mi się to, w jaki sposób reagujesz na słowa twojego dziecka. Jak trzeci raz z rzędu po tym jak Twoje dziecko powiedziało to Ciebie "Głupek!" starasz się nawiązać z nim kontakt i pokazujesz swoje granice, czuję się zainspirowana, bo moja potrzeba szacunku dla dziecka i siebie samego jest zaspokojona.

Oczywiście próbując wyrazić ocenianie przez wartości, potrzeba nam więcej słów, być może więcej wglądu w siebie. A co zyskujemy? Jesteśmy bardziej precyzyjni, druga osoba ma większe szanse zrozumieć nas dokładnie w taki sposób, w jaki chcielibyśmy być zrozumieni.
Podsumowując, ocenienia jest wpisane w nas. Nasz mózg wciąż ocenia, próbuje odróżnić to, co nam służy od tego, co nam nie służy. Zapewne trudno by było żyć w świecie, w którym wciąż mówimy lub słyszymy: "Jest mi to obojętne.", "Nie mam zdania." Im częściej uda nam się wyrazić nasze preferencje poprzez nasze wartości i potrzeby, tym jaśniej pokazujemy gdzie są nasze granice, co jest dla mnie ważne, co cenię. A jest to prawdziwa furtka dla drugiej osoby do poznania się i zaproszenie jej, aby pozowliła sobie na to samo.