poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Proszę siebie o rezygnację z: "NIE SZKODZI"

Pozornie niewinne stwierdzenie: "NIE SZKODZI" okazało się dzisiaj być głównym aktorem poranka. Taki oto dialog miał miejsce:
Syn: Nie wychodzi mi rysowanie długopisem 3D. Nie umiem!
Mama: (Patrzy z troską, przytula) Chciałbyś mieć większą wprawę w posługiwaniu się tym długopisem, czy to o to chodzi?
Syn: Tak. Mam fajne plany a potem wychodzi inaczej. Jest to brzydkie.
Mama: Złości Cię to, bo chciałbyś by Twoje plany potem przekładały się na to jak wyglądają prace, czy tak?
Syn: No tak. (milczy przez chwilę, smutna minka mu towarzyszy)
Mama: Smucisz się teraz? (młody kiwa głową). Lubisz tworzyć 3D i chcesz by szło Ci to tak jak zaplanujesz?
Syn: Tak! (Przytula się to mamy) Lubię to 3D. 

Po chwili ciszy młody dodaje: A jeszcze dodatkowo wkład złamałem (spuszcza zmartwiony głowę).
Mama energicznym głosem: Oj, z tym wkładem to zupełnie nie szkodzi.

Mina dziecka, gdy usłyszało słowa mamy, daje do myślenia. To było jakby połączenie zaskoczenia, niedowierzania, smutku, a może i irytacji.
Mogę zgadywać z czego te uczucia wynikały. Wydaje mi się, że mogła to być tęsknota za zrozumieniem, za uznaniem jego rzeczywistości, takiej jak on ją doświadcza, pragnienie akceptacji i towarzyszenia w doświadczeniu…

"Nie szkodzi" choć płynęły z wielkiej miłości i troski matki, choć miały pokazać młodemu olbrzymią bezwarunkową akceptację na chwilę zerwały lub zaburzyły kontakt. Mama chciała objąć jego doświadczenie, przyjąć je i pokazać, że w pełni je szanuje a jednocześnie w moim odczuciu dziecko w tej konkretnej sytuacji mogło doświadczyć braku zrozumienia, a nawet pomniejszania czy bagatelizowania jego doświadczeń.

Jako  rodzic chcę nie używać potocznych, nawykowych zwrotów. Wiele z nich jest już dla mnie zaproszeniem do zatrzymania się. Ot choćby zwrot "Cała przyjemność po mojej stronie". Gdy słyszę te słowa to się uśmiecham i w środku i na zewnątrz. Biorę wdech i mówię do mojego rozmówcy coś w stylu: Chcę byś wiedział, że po mojej stronie też jest duża porcja przyjemności. I dodaję żartobliwie: Masz gotowość trochę tej przyjemności zostawić też po mojej stronie?


A teraz chcę by "nie szkodzi" była dla mnie kolejnym  sygnałem czy zaproszeniem do zatrzymania się i sprawdzenia co chcę powiedzieć i jak chcę powiedzieć to, co teraz doświadczam, aby moje słowa budowały kontakt, a także wpierały wiarę w siebie dziecka i były dla  niego doświadczeniem bezwarunkowej akceptacji dla jego świata (dla jego uczuć i potrzeb).

Być może po tym artykule będziesz chciał(a) prześledzić Twoje nawykowe powiedzenia i sprawdzić, czy są autentyczne, czy faktycznie wyrażają to, co masz w sercu?