środa, 7 października 2015

Łatwo kochać grzeczne dziecko...


Od kilku tygodni snuję refleksję wokół tematu trudnych zachowań dziecka i emocjonalnej reakcji rodzica wobec nich.

Przychodzi mi myśl, iż łatwo jest kochać dziecko, które zachowuję się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, wstaje uśmiechnięte, kładzie się spać uśmiechnięte i zjada wszystko, co mu się zaproponuje na talerzu.…

Idąc dalej, zastanawiam się, co dzieje się z naszym "kochaniem", gdy nie raz lecz niemal bez przerwy mierzymy się z frustracją dzieci, z jednej trudnej sytuacji przechodzimy do drugiej? Co się dzieje z naszym "kochaniem" kiedy dziecko krzyczy, popycha inne dzieci, chce tylko to ubranie i żadne inne? A co kiedy co rusz, słyszmy od bliskich "Ojej, ależ to Twoje dziecko jest niegrzeczne!", "No zobacz, jak ono się zachowuje?" czy "No i widzisz, jak tylko mama się pojawia to on jęczy."?

Gdyby tylko można było mieć niekończące się stale, tak jakby 'online' uzupełniające się, zasoby cierpliwości i wewnętrznego spokoju… A przecież rodzic nie zajmuje się tylko dzieckiem ale i swoim życiem osobistym, relacją z partnerem, pracą.

Wielu rodziców szuka rozwiązań, zastanawia się nad sobą, zmienia nawyki i jednocześnie zachowanie dziecka przez dłuższy czas się nie zmienia. Natomiast nierzadko rodzic, dostaje etykietkę permisywnego czy rozpieszczającego a dziecko niejednokrotnie nosi na sobie brzemię trudnego dziecka.

Marzy mi się świat, gdzie czułością, akceptacją obejmujemy wszystkich i takich rodziców i takie dzieci. Opisane sytuacje i tak stanowią niejednokrotnie wyzwania dla rodziców, a nawet dla całych rodzin. Etykietkowanie czy to rodziców czy dzieci nie pomaga. Naprawdę! A wręcz przeciwnie, może przyczyniać się do lęku przed oceną otoczenia, dodatkową presją na "szybkie" rozwiązanie sytuacji. To co pomaga to czas i przyjęcie sytuacji taką, jaką ona jest z jednoczesną nadzieją, że dzięki pracy rodzica, rozmowie i kontaktowi serc będzie lepiej funkcjonować a wówczas i łatwiej wspólnie żyć.

Mam jeszcze dodatkową przy tym refleksję. Gdy widzę jak wiele czasu profesjonalista ma na to, aby diagnozować dziecko, sam, z zespołem, zmieniać diagnozy, zastanawiać się, próbować i nie dostaje etykietki "nic nie robi. Natomiast rodzic otrzymuje ją szybciej, jakby jemu nie przysługiwał czas, możliwość błędów.



(zdjęcie znalezione na Pinterest.)