Te ułamki sekund kiedy widzę
ludzi dookoła mnie gdy biegnę jak choćby: pana który mozolnie dzień po dniu maluje
od 3 tygodniu bardzo długie ogrodzenie, operatora walca który w okolicy
buduje drogi, mamę wsadzającą dziecko do wózka, dorosłych zwracających się do
siebie na pożegnaniu na progu drzwi są dla mnie źródłem inspiracji. Ich mimika,
słowa, gesty a także energia czy nastawienie danego dnia do życia widziane
przeze mnie tylko przez kilka sekund skłaniają do refleksji a w głowie
pojawiają się pytania o sens życia? O drogę która podążamy? O bliskie relacje?
O to co wspiera życie jako takie a co niekoniecznie?
I gdy ostatnio biegłam po okolicy
w pamięci zapadło mi usłyszane zdanie. Biegłam właśnie koło jednorodzinnego
domu przed którym na podwórku bawił się chłopiec chyba z babcią.
Usłyszałam, że starsza pani
namawia malca do powrotu do domu a on stanowczo odmawia. Mijam ich, uśmiecham
się a pani odwzajemnia uśmiech a jednocześnie do chłopca mów: „O widzisz zaraz
Cię Pani zabierze i będziesz miał. Wracaj do domu”.
Chłopiec popatrzył na mnie bardzo
uważnie. Śledził każdy mój ruch, sprawdzając zapewne czy aby nie zamierzam
skręcić z trasy i wpaść po niego na podwórko.
Uśmiechnęłam się do niego, on
jednak nadal z zasępioną miną i ciałem które jakby zastygło w bezruchu patrzył
na mnie. Odprowadził mnie wzrokiem do końca ogrodzenia wobec jego domu.
Pobiegłam dalej jednak zdanie
wypowiedziane przez babcię do wnuczka zostało w mojej głowie.
Poczułam smutek i bezsilność. A
to dlatego nie ma we mnie zgody na takie komunikaty do dzieci. Zależy mi by to,
co mówimy (i też jak mówimy) wpierało je w byciu w przyszłości spełnionymi,
szczęśliwymi, świadomymi swojej wartości dorosłymi a co więcej ludźmi z
kompetencjami prowadzenia dialogu opartego na potrzebach, ceniącymi szacunek do
życia jako takiego i gotowych na porozumienie oparte na założeniach
wygrany-wygrany. Dzieci są tak samo ludźmi jak i dorośli i ich prawo do
szacunku, wsparcia, bycia zauważonym jest tak samo ważne jak prawo dorosłego.
Co więcej by rozwijać się
harmonijnie i w pełni potrzebują bezwarunkowej miłości i poczucia
bezpieczeństwa. To od tego jak dzieci traktujemy, co do nich mówimy zależy w
pewnym stopniu to czy widzą piękno otaczającego świata, czy chcą budować mosty
porozumienia czy szukać możliwości i sposobu na walkę i wygraną.
A ja chcę współtworzyć świat
oparty na pokoju i szacunku dla potrzeb bez konieczności kontroli, walki i
agresji. Gdy myślę o tym zdaniu pojawiają
się w głowie pytania:
·
Czego tak naprawdę dowiedziało się dzisiaj to
dziecko o życiu?
·
Na ile ten komunikat buduje jego zaufanie do
świata?
·
A także czego dowiedziała się o relacji z babcią?
Na ile jej słowa wspierają kontakt z nią oparty na wzajemnym zaufaniu i
akceptacji?
Dla jasności tego co piszę, moją
intencją w żadnym razie nie jest krytyka zachowania starszej pani. Jak za
chwilę pokażę widzę jej piękne potrzeby i dobre intencje które chciała
zaspokoić zwracając się w ten sposób do wnuczka. Natomiast moją intencją do
napisania tego wpisu jest przypomnienie sobie i Wam drodzy czytelnicy, że to co
mówi jako dorośli (czasem z braku cierpliwości, bezsilności a nawet złości) ma
duże znaczenie dla dzieci. Jako ich rodzice czy opiekunowie jesteśmy
najważniejszymi osobami w ich życiu. Obserwują nas bacznie. Na bazie tego co
robimy, jak się zachowujemy i także co mówimy dzieci budują swój obraz świata.
I tu od razu kiełkuje mi kolejne pytanie:
- Z jaką motywacją chcę by działało w życiu moje dziecko?
- Z ciekawości? Z radości chłonięcia życia? Z lęku? Z chęci dominacji?
Dlatego ważne jest dla mnie by to,
co mówi i jak mówimy wspierało dzieci docieraniu do swoich potrzeb i z tego
miejsca wypracowywania strategii i możliwych rozwiązań.
Wróćmy jeszcze na chwilę do
intencji babci tego chłopczyka. Być może była zniecierpliwiona, a może
sfrustrowana czy bezsilna. Być może już kilka razy prosiła dziecko by weszło do
domu i tak się nie działo. Prawdopodobnie tęskniła za łatwością, współpracą być
może za podążaniem za ustaleniami czy dotrzymywaniem umów. W danym momencie nie
wiedziała lub nie miała siły jak inaczej skłonić dziecko do współpracy niż
przez lęk. Chciała kontaktu, by jej prośba była zauważona i nie miała innego
pomysłu jak sobie w tej sytuacji poradzić.
To zupełnie ludzka reakcja. Zdarzają
się sytuacje gdy bezsilność czy emocje biorą górę. Gdy mówimy rzeczy które nie
wspierają kontaktu za jakim tęsknimy lub które nie wspierają pożądanego przez
nas efektu np. autentycznej chęci współpracy. I dlatego piszę ten post bo
relację a także swoje własne nawyki reagowania na trudne sytuacje
budujemy dzień po dniu i najlepiej w sytuacji spokoju, kiedy jest czas na
refleksje, na wyciągniecie wniosków co zadziało a co następnym razem chcemy
zrobić inaczej i jak konkretnie chcemy to zrobić.
Ja chcę pamiętać by w chwilach
bezsilności i frustracji nim cokolwiek zrobię lub powiem chcę wziąć minimum 3
wdechy i spojrzeć głęboko mojemu małemu człowiekowi w oczy by przypomnieć sobie
o tym w oparciu o jakie jakości chcę budować relacje z dzieckiem i je wspierać
i dopiero wtedy coś powiedzieć.