środa, 19 czerwca 2013

Rodzicielski poranek

Choć zawsze rano wstajemy o tej samej porze czasem jesteśmy gotowi do wyjścia o 7:30 a czasem ledwo na 8:30 zdążamy. Ten sam plan działań co rano - zastanawiam się więc dzisiaj jaka jest różnica...
Najłatwiej byłoby odpowiedzieć: to zależy od skłonności dzieci do współpracy bo czasem wstają i się szybciutko same ubierają, myją i zjadają śniadanko a czasem to założenie skarpetki jest wyzwaniem: bo nie ten kolor, bo mama ma założyć, bo to niesprawiedliwe, że rodzeństwo szybciej umyło zęby - wszystko jest wtedy trudne....
Z drugiej strony duży wpływ ma to - na ile ja jako rodzic mam przestrzeń na "trudności poranne". Czasem ochoczo pomagam zakładać skarpetki, urządzam wyścigi w nakładaniu pasty do zębów a czasem nie.... pośpieszam, pośpieszam i atmosfera robi coraz bardziej nerwowa.
 

Gdy mam w sobie humor, cierpliwość i wewnętrzny spokój to zachowania poranne dzieci widzę jako prośbę - PROSZĘ MAMO o wsparcie, o bliskość, o komfort czy po prostu dalszy sen.
 

Umiem wysłuchać i z szacunkiem pokazać, ze te prośby są ważne dla mnie i że ja też mam prośby: o wsparcie, współpracę, dotrzymywanie umów (co do pory wychodzenia z domu), itp.
 

Niby oczywiste a jednak! Ja chcę o tym pamiętać - i regularnie dbać o to by mieć w sobie te zasoby na spotkanie moich dzieci rano w takich nastrojach jakie akurat tego dnia mają...
I jeszcze na koniec: przygotuję sobie osobistą listę różnych strategii (taka podręczna apteczka pierwszej pomocy rodzica spieszącego się rano:), które mogą mnie wspierać w otwartości na to co przyniosą poranki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz